czwartek, 18 grudnia 2014

O nauczycielskich zarobkach i innych takich

To było ładnych kilka lat temu... Jeszcze mi się chciało sprawdzać zeszyty ;) Taka mała ich gromadka leżała na biurku w klasie. Rozdawałam je uczniom. Na koniec zostawiłam jeden zeszyt... Pismo w nim było nieczytelne... Właściciel owego zeszytu siedział w ostatniej ławce. Chłopak wstał. Ja tak na niego spojrzałam... Westchnęłam... I powiedziałam: 
- Jasiu, twoje pismo jest nieczytelne. Jak sprawdzałam Twój zeszyt, to różne myśli mi krążyły po głowie, różne wnioski... Jak myślisz, jakie?
- Że za mało pani zarabia - bez zająknięcia powiedział chłopak. 
Zatkało mnie. Klasa zamarła. 
- Akurat o tym nie myślałam. 
- No to, że za dużo pani pracuje.
Klasa spuściła głowy i tłumiła śmiech. Ja bardzo się pilnowałam, aby zachować powagę. 
- To akurat prawda, ale przy sprawdzaniu twojego zeszytu nie miałam czasu o tym myśleć. 
Jasiu spuścił głowę i powiedział:
- Oj... Myślała pani o tym, że mam paskudny charakter pisma i powinienem go poprawić. 
- Dokładnie. Nie chodzi mi o to, żebyś kreślił piękne i kształtne literki, ale o to, żebyś pisał czytelnie. 
Chłopiec spuścił głowę, wziął zeszyt i wracał do ławki. W połowie drogi odwrócił się i powiedział: 
- Ale i tak uważam, że za mało pani zarabia. 
Wtedy to wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem :D

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Dwa w jednym

Dzisiaj dwa humory - jeden szkolny, a drugi pozaszkolny ;) 

Adaś i Kamil, sympatyczni czwartoklasiści, układają puzzle. Obaj mają wady wymowy, jeden z nich ma słabszy wzrok i nosi okulary. Chłopcy zaczynają się przechwalać: 
- A ja już dużo ułożyłem, a ty nie!
- A ja mam słabszy wzrok, a ty nie! 

Kiedyś tato wysłał mnie do sklepu rolniczego po części do kombajnu zbożowego. Pojechałam z listą w ręku. W sklepie, jak to w czasie żniw, tłumy. Sami mężczyźni. No i ja - kobieta ;) Przepraszam, zapomniałam - sprzedawcą też była kobieta. Wręczyłam miłej sprzedawczyni listę z zakupami. Pani chodziła, szukała, znosiła te części, kładła je na ladzie... Ja spokojnie czekałam. W pewnym momencie przyszła z dwoma jakimiś przewodami i zadała mi pytanie:
- Dłuższy przewód? Krótszy?
Ja przerażona na nią spojrzałam i wydukałam:
- Yyy... Nie wiem... Muszę zadzwonić do taty...
- To do bizona, tak? - życzliwie zapytała mnie sprzedawczyni. 
- Tak.
- A do jakiego?
- Do pomarańczowego - odpowiedziałam niewiele myśląc. 
Ten męski śmiech w sklepie... :D:D:D Ale cała historia skończyła się dobrze, bo miły pan, który stał za mną, wypytał mnie o typ bizona, rocznik... Kiedy mu wszystko powiedziałam, to wskazał mi właściwy przewód. 

sobota, 6 grudnia 2014

środa, 3 grudnia 2014

Kolory po męsku

- Ania, nie widziałaś mojej brązowej kurtki? - zapytał mnie pewnego popołudnia tato.
- Ale tato... Ty nie masz brązowej kurtki.
- No jak nie mam? Mam.
- Brązową kurtkę? Nie masz.
- Mówię ci, że mam.
- Nie masz.
- Przecież niedawno kupiłem.
- To chyba jakiś nowy nabytek, bo ja żadnej twojej brązowej kurtki nie pamiętam.
- Widziałaś już ją przecież.
- Nie kojarzę.
- Dobra. Sam sobie poszukam.
Po kilku chwilach tato przychodzi z nieszczęsną kurtką w ręku.
- To jest ta brązowa kurtka.
- Tato, to nie jest brązowa kurtka.
- Jak nie? A jaka?
- O-liw-ko-wa.