sobota, 30 kwietnia 2016

O konflikcie pokoleń

Na wspomnienia mi się zebrało... ;) 
Studia. Egzamin z pozytywizmu. Pytanie: "Konflikt pokoleń w literaturze polskiego pozytywizmu". Wybrałam sztandarową pozycję, czyli "Nad Niemnem" i zaczęłam opowiadać... Tylko... Za nic nie potrafiłam sobie przypomnieć imion i nazwisk bohaterów, o których opowiadałam... :D Moja wypowiedź wyglądała zatem mniej więcej tak: "Syn i jego ojciec... No i ojciec z synem... Ojciec do syna... Ale i syn z ojcem..." Tak kluczyłam i kluczyłam... Pani profesor miała coraz szerszy uśmiech... A ja z przejęciem opowiadałam. Skończyłam. Egzaminatorka popatrzyła na mnie i powiedziała: 
- Benedykt i Witold Korczyńscy. 
- Właśnie o nich mi chodziło - szybko dodałam. 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Lekcja przyrody

Dwóch uczniów klasy IV przyszło do biblioteki: Jacek i Placek. Stanęli przy mojej koleżance i zaczęli z nią rozmawiać. Przyszły także dwie uczennice klasy VI, a dyżur pełniła dziewczynka z klasy V. W pewnym momencie Jacek zaczął pani opowiadać: 
- Proszę pani, a Placek na przyrodzie powiedział, że on to pozapładnia wszystkie dziewczyny w szkole. A pani powiedziała, że on nie ma czym. 
Szóstoklasistki pokładały się ze śmiechu. Natomiast spokojna piątoklasistka, która przysłuchiwała się owej rozmowie, zapytała zdumiona: 
- Ale o co chodzi? 

wtorek, 5 kwietnia 2016

Końska rodzina

Koleżanka z pracy opowiadała, jak to bawiła się jej córeczka. Dziecko układało sobie historie z wykorzystaniem figurek koników. 
- To jest tato konik... To jest jego żona... Hmmm... Koniczka. 
- Małgosiu, żona konia to kobyłka - zareagowała natychmiast przebywająca w pobliżu mama. 
- Dobrze. To jest tato konik... - kontynuowała zabawę dziewczynka. - To jest jego żona kobyłka. A to ich syn żebrak. 
:D

sobota, 2 kwietnia 2016

Cudowny balsam

Koleżanka przeglądała w domu katalog jednej z popularnych firm kosmetycznych. Przewracała kartki, czytała, analizowała... Na jednej ze stron natknęła się na cudowny balsam, który natychmiast po zastosowaniu optycznie wyszczuplał nogi, sprawiał, że cellulit stawał się mniej widoczny, dawał nogom lekki połysk... I w ogóle same ochy i achy. Koleżanka podeszła z tym katalogiem do swojego męża. 
- Może bym sobie taki balsam kupiła, co? Zobacz, co on potrafi. 
Mąż wziął katalog, przeczytał, co tam o tym specyfiku napisano, popatrzył na małżonkę, pokiwał głową, a po chwili retorycznie zapytał:
- I ty w to wszystko wierzysz?