Dzisiaj oglądałam sobie lekką, miłą i przyjemną komedię z 1953 roku pt. "Mężczyźni wolą blondynki". W rolach głównych prawdziwe gwiazdy: Marilyn Monroe i Jane Russell. Wyłapałam kilka ciekawych dialogów ;)
- To jakiś zespół muzyczny? - zapytała Dorothy uwodzicielsko zerkając na grupę niezwykle przystojnych mężczyzn.
- Ekipa olimpijska. Płyną tym statkiem.
- Ekipa olimpijska... Ktoś to nieźle wykombinował...
- Dorothy! Masz występować jako przyzwoitka.
- Do przyzwoitki należy pilnowanie podopiecznej. Ale nikt nie pilnuje przyzwoitki. Jak widzisz, nadaję się do tej roli.
- Schowaj to w jakimś bezpiecznym miejscu.
- Co to jest?
- List kredytowy.
- Jesteś kochany... Jeszcze nie wyjechałam, a już do mnie piszesz...
- To to samo, co pieniądze.
- Pieniądze?
- Tak. Po przyjeździe pokażesz to w paryskim banku.
- Cudownie! Pisz do mnie codziennie. Będę taka samotna...
- Ciągle tracisz czas na znajomości z facetami bez grosza.
- Nie wiesz, że są ludzie, którym nie zależy na pieniądzach?
- Nie wygłupiaj się. Chyba, że ci zależy na małżeństwie bez miłości.
- Bez miłości?
- Jeśli dziewczyna musi ciągle martwić się o forsę, to skąd ma mieć czas na miłość?
- Temu szczeniakowi może pani wmówić, że go kocha, ale nie mnie.
- Szkoda... Bo jednak go kocham...
- Dla jego pieniędzy.
- Nieprawda.
- Mam uwierzyć, że chce pani wyjść za mojego syna nie dla jego pieniędzy?
- To prawda.
- Więc dlaczego chce pani to zrobić?
- Dla pańskich pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz