Dawno, dawno temu... Tak, było to kilkanaście lat temu :D Już jako nauczyciel języka polskiego postanowiłam zdobyć dodatkowe kwalifikacje i zapisałam się do pomaturalnego studium bibliotekarskiego. Jednym z przedmiotów tam wykładanych była literatura współczesna. Uczyłam się sumiennie ;) Nadszedł dzień egzaminu. Wszyscy zdenerwowani po raz kolejny wertują notatki, powtarzają wiadomości... Ja chodzę zdenerwowana po korytarzu. Nagle słyszę:
- Ania, ty nie masz co się denerwować. Na pewno zdasz. Ty po polonistyce wszystko wiesz.
Zgodnie z prawdą stwierdziłam, że pod latarnią najciemniej, że ukończone studia nie dają gwarancji wiedzy absolutnej i nie zapewniają zdania egzaminu. A heca będzie, jak zostanę odesłana na inny termin.
Nadeszła moja kolej. Weszłam do sali.
- Dzień dobry, pani magister.
- Dzień dobry, pani Aniu. Widzę, że się pani denerwuje. Ale naprawdę nie ma czym. Pani... po polonistyce... Na pewno zda pani ten egzamin.
No nie, pomyślałam... Ona też...
- Pani magister, ale ja jestem na etapie "Akademii pana Kleksa" i "Chłopców z Placu Broni".
Obie się zaśmiałyśmy :)
A egzamin zdałam :) Na 5 oczywiście :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz