Jestem sobie w pokoju nauczycielskim. Oprócz mnie jest jeszcze kilka koleżanek. W pewnym momencie do jaskini lwa zajrzało dwóch gimnazjalistów. Chcieli mnie poprosić, ale nie wiedzieli, jak to zrobić... Nagle usłyszałam taki głośny szept:
- Pani Borowsko!
Śmiech ogarnął tych, co słyszeli... Odwróciłam się i z uśmiechem powiedziałam do chłopców:
- Chłopcy... Kto to słyszał, żeby źle odmienić nazwisko nauczycielki i to w dodatku nauczycielki języka polskiego... :D
Potem opowiedziałam tę anegdotkę wicedyrektor. Z niekłamaną radością orzekła:
- Wołacz jednak żyje :)
Ja żem to, nie chwaląc się, uczyniła! ;D:D:D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :D
Usuń