Sobota. Przerwa w wykładach. Tłum na uniwersyteckim korytarzu. Podchodzę do automatu z gorącymi napojami i zastanawiam się...
- Martini sobie zamów - proponuje koleżanka.
Sprawdzam dokładnie menu.
- Niestety nie ma... - głośno komentuję. - To w takim razie... Wezmę sobie... O! Latte macchiato!
Koleżanka nachyla się do otworu wydającego i prawie krzyczy:
- I kartacze do tego!
- Ale w osobnych kubkach! - precyzuję zamówienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz