Sześcioletni siostrzeniec wziął kartkę, ołówek i powiedział, że będzie mnie rysować. A że to dziecko przekorne i nieprzewidywalne, ciekawa byłam, co też za niespodzianka mnie czeka... Po kilku chwilach chłopiec z psotą w oczach i figlarnym uśmiechem podbiegł do mnie i pokazał mi mój portret:
W duchu zaśmiałam się, ale z pozornym przerażeniem krzyknęłam:
- O matko kochana! To ja taka brzydka jestem?
Brzdąc zaczął się śmiać. Jego starsza siostra podeszła, zerknęła na rysunek i powiedziała:
- Ciociu, ty nie jesteś brzydka. Po prostu jesteś zła na jakiegoś ucznia.
Śmiałam się razem z nimi do rozpuku ;)
Wniosek: złość piękności szkodzi :)