niedziela, 10 stycznia 2016

Szyszki, gałązki i inne takie

Opowieść mojej koleżanki. 
Listonosz, wyżej wspomnianej koleżance, zostawił paczkę dla jej sąsiada. Po jakimś czasie koleżanka zobaczyła światło w sąsiedzkich oknach - znak obecności mieszkańców. Wzięła zatem ową paczkę, stanęła pod drzwiami i zapukała. Nic. Zapukała jeszcze raz. Nic. Zapukała głośniej. Nic. Wtedy "zapukała" pięścią. Nic. A światło w domu się pali... Pomyślała, że może coś się stało... Podjęła jednak jeszcze inne próby powiadomienia sąsiadów o swojej obecności. Najpierw stanęła pod oknem i znalezionymi szyszkami rzucała w owo okno... Nic. Wtedy wzięła jakąś gałązkę, która leżała w pobliżu i delikatnie uderzała nią w szybę. Nagle rozzłoszczony sąsiad pojawił się w oknie. Szybko odsunął firankę, aby zobaczyć, kto bije po szybach. Zdumiał się, kiedy zobaczył machającą do niego sąsiadkę. Po chwili otworzył drzwi. 
- Przepraszam, że rzucałam tymi szyszkami w okno, ale pukałam i nikt mi nie otwierał... 
- Hmmm... Trzeba było zadzwonić - powiedział sąsiad wskazując na dzwonek do drzwi... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz