wtorek, 29 grudnia 2015

Wieczny przepis

W lekko zniszczonym ubitymi białkami, roztopioną margaryną i surowym ciastem zeszycie z przepisami mojej mamy od lat leży przepis na wieczny keks na białkach. Od lat... Tzn. od zawsze :D Przepis wyrwany z "Kobiety i Życia". Pożółkły... Czymś zalany... Poplamiony... Ale nikt go nie chce przepisać :) Pewnego dnia przyglądałam się owej kartce i szukałam jakiejś daty, roku... Czegokolwiek, co by mi powiedziało, ile to już lat... Przyglądałam się... Szukałam... I nic. Poszłam w końcu do mamy. 
- Mamo, ile lat ma ten przepis? 
- Oj... Chyba ze dwadzieścia. 
- Mamuś, to niemożliwe. Ja mam prawie czterdzieści, a ta kartka jest odkąd pamiętam. 
- Czekaj... Przeprowadziliśmy się jakoś na początku lat osiemdziesiątych... Wtedy założyłam ten zeszyt i to był jeden z moich pierwszych przepisów. 
- Mamuś, to już ze trzydzieści pięć lat. 
- Ale ten czas leci... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz